poniedziałek, 4 kwietnia 2016

005

Zapraszam do dodawania się do obserwatorów, by nie przegapić żadnego posta. ;D


No i po co to całe zamieszanie? Co się stało, to się nie odstanie. Nie ma czego przeżywać. Mówi się trudno i żyje się dalej.
-Zapytam jeszcze raz i oczekuję odpowiedzi z Twojej strony. - mówi cierpliwie dyrektor, choć wiem, że wystarczająco nadużyłem tego stanu. -Dlaczego pobiłeś Tom'a?
-Powtórzę jeszcze raz - bo tak mi się podobało.

-Christian, nie polepszasz swojej sytuacji. - nagle taka pomocna.. Niech pędzi lepiej do swojego chłoptasia. 
-A Ty działasz mi na nerwy. Możesz wyjść?
-Emmo, poczekaj przed gabinetem, proszę.
-Ale..
-Czy chociaż raz możesz zrobić to o co jesteś proszona?!

***

No i po co była ta cała rozmowa? Jakby nie mogli po prostu wydać na mnie wyroku.. A tak jedynie straciłem bitą godzinę z życia. Przez tydzień kary przynajmniej sobie odpocznę. Jak tak sobie o tym teraz myślę, to tak właściwie wyszło na moją korzyść. No kurcze, nie będę musiał oglądać parszywej (choć dzięki mnie obitej) twarzy Tom'a. Praktycznie same korzyści z tego wyjdą.


***

Myślałem, że moja dusza podejdzie lekceważąco do tej sytuacji tak jak zrobiło to ciało. Niestety. Jest trzecia nad ranem, a ja nie potrafię zasnąć przez bitwę myśli rozgrywającą się w mym umyśle. Sytuacja, która miała miejsce, nie zrobiła na mnie żadnego wrażenia - w przeciwieństwie do tego co powiedział mój rywal. Te informacje - o ile są w ogóle prawdą - wstrząsnęły mną. Nie potrafię pojąć tego, że Emma, że mój własny, rodzony brat.. Przecież to nierealne!
Pośpiesznie wstaję z łóżka i opuszczam mój azyl. Nie spocznę dopóki nie dotrę do prawdy - będę o nią walczył.
-Gdzie idziesz? - pyta Alex , który ku mojemu zdziwieniu przesiaduje jeszcze o tej porze w salonie. Mam wyrzuty sumienie przez to, że ucierpiał z mojej winy. Opatrunek widniejący na jego skroni potęguje jedynie to odczucie. Jestem strasznym przyjacielem. 
-Po przeszłość.


Emma's Pov

To był układ. Milczenie za ból. Ból zadany najbliższemu przyjacielowi. Cholerna egoistka ze mnie - wolałam chronić siebie, niż Christiana.. I po co to było; cała szkoła wie o mojej przeszłości, ten dupek, Tom jest poobijany, a Christian - jego niestety musieli zawiesić, i to w dodatku z mojej winy! Dlaczego nie mogłam żyć na poziomie takim jak moi rówieśnicy? Dlaczego wybrałam tą cholerną drogę.. Zawsze chciałam być dojrzalsza, niż osoby z mojego rocznika - no i jak na tym wyszłam.. Gdybym tylko potrafiła cofnąć czas - co ja w ogóle gadam?! Nie potrafię, a po drugie to nie zmieniłabym nic. Nawet sekundy przeszłości.

Przenoszę wzrok na okno, by zaczerpnąć inspiracji na wpis do pamiętnika, ale zamiast weny nachodzi mnie strach. Zakapturzona postać stojąca na mym balkonie, otulona płaszczem płaczącego nieba. Serce przyśpiesza swą prace. Strach paraliżuje me ciało. Z niewiedzą wpatruję się w upiorny widok.
Podchodzi bliżej. Unosi dłoń, a palce suną się po szybie. Najpierw litery, potem słowa - ,,obronię Cię''.
***

Każdy czyn ponosi za sobą konsekwencje. Obecnymi konsekwencjami jest powrót do wspomnień, ale jeżeli nie teraz - to nigdy. Ostatni dzwonek.
-Rozumiem, że jest to dla Ciebie trudne, ale mnie również nie jest łatwo. Dowiedziałem się rzeczy, które dobitnie mną wstrząsnęły. Powiedz mi, jak ja mam patrzeć Wam w oczy, wiedząc, że kryjecie przede mną przeszłość, która ma dla mnie wielkie znaczenie.
-To co mówił Tom, było prawdą częściową. Fakt - znałam David'a, ale łączyła nas tylko znajomość o podłożu czysto koleżeńskim. Byliśmy sobie bliscy, ale nigdy nie wykraczaliśmy poza granice przyjaźni.
-Czyli Wy nie..
-On mi tylko pomagał.

[... Ciężko jest przyjąć na swoje barki ciężar w postaci informacji, która odmienia całe Twoje życie. Wszystko jest świetnie i nagle takie ''surprise!''. Czternaście lat ukrywano przed nią  najważniejszą rzecz, jaka  może tylko istnieć w życiu człowieka - pochodzenie.
Błądziła między uliczkami z otwartą butelką alkoholu zabranego z barku.. emm.. rodziców? To raczej nie jest poprawna forma. Opiekunów? Trafna sugestia.
Przystanęła, by zaczerpnąć łyk. Paląca ciecz rozlała się po przełyku nastolatki. Cieknące po policzkach łzy, jak magnez przyciągały zimne powietrze - dla listopadowej nocy to normalne zjawisko. Krztusiła się przez płacz. Czego oczekiwała? Pomocy? Ratunku? Żadnego z tych. Prawdy!
Skręciła w kolejną przecznice i siadła opierając się plecami o mur. Nie znała tej części deszczowej stolicy. Była tu po raz pierwszy, ale widok panujący tu nie zachęcał do dalszych odwiedzin. Bezdomni śpiący na chodnikach, grupki obcych przesiadujących przy ogniu, dającym ciepło. Dogodnymi warunkami nazwać tego nie można. Dla niej była to kpina - uważała, że każdy człowiek ma prawo do spokojnego życia z chociażby najpotrzebniejszymi dobrami materialnymi.
Niebezpieczeństwo, narkomania, alkoholizm. Te trzy rzeczy łączyły wszystkich mieszkańców tego miejsca. Nawet nie wiedziała jak ono się nazywa. Brudny świat - tak go nazwała.

***

Biegła ile sil w nogach miała. Bala się okropnie. Przy gwałtownym skręcie w prawo o mało co nie przewróciła się, niszcząc jakiekolwiek szanse na ratunek. W ostatniej chwili uratowała się dłonią, która przy spotkaniu z podłożem oddaliła ciało od bolesnego upadku. Ten błąd stanowczo ją zwolnił. Wróciła do ucieczki - akcja serca przyśpieszona była o co najmniej połowę. Spojrzała za siebie. Kolejny błąd. Fakt, ze był stanowczo za blisko, jedynie ją zestresował. Przyśpieszyła swój bieg do maksimum możliwości. Zmęczenie dawało o sobie znać. Nogi odmawiały posłuszeństwa, a ona nie widziała ile jeszcze zdoła się ratować.
Wbiegła na jezdnię. Nie przebiegła nawet metra, kiedy ból przeszył cale jej ciało. Wzniosło się na parę setnych sekundy w powietrze, tylko po to, by po chwili przeturlało się po masce samochodu osobowego. Sparaliżowana strachem ledwo oddychała. Nawet o głupi centymetr poruszyć się nie potrafiła.

***

Minęło kilka godzin nim ''powróciła do świata żywych''. Obudziła się w zupełnie innym miejscu, niż ostatnie zapamiętała. Nie wiedziała, gdzie jest, ani co się z nią dzieje. Nawet nie chciała znać odpowiedzi.
Przy niej cały czas przesiadywał osiemnastoletni chłopak . Sumienie wykłócało się z nim o to, by przyznał się do winy. Dopiero co wkroczył w dorosłe życie, a już miał odpowiadać przed Bogiem. O mały włos, a złamałby piąte przykazanie tych najważniejszych. Od klęski psychicznej zdołał się uchronić.

Kiedy tylko otworzyła oczy, doskoczył do niej jakby była osobą, która zasługiwała na zainteresowanie całego świata. Nie znała go, ale była zbyt obolała, by zabrać się do ucieczki przed nieznajomym..

***

-Jestem Emma.
-Jestem David*.
-Pomożesz mi odkryć prawdę?
-Przyrzekam. - te słowa połączyły ich drogi na rok. Trzysta sześćdziesiąt pięć dni trwały poszukiwania słuszności. ]**


-Trzysta sześćdziesiątego szóstego dnia, nasze drogi się rozeszły. - kończę swą opowieść. Czuję lekkość na duszy. Głaz przeszłości pozostał u stóp góry, kiedy ja sięgam szczytu.
-Nie chciałaś go odnaleźć? - pyta zdziwiony. A czy w ogóle było to potrzebne..?
-To transakcja wymienna. On mi autentyczną rzeczywistość, a ja jemu wolność. oboje spełniliśmy swoje przyrzeczenia. Pomógł mi poznać moje pochodzenie. Spotkałam kobietę, która mnie urodziła. Jak się później okazało, nie były mi potrzebne kontakty z nią. Nie obchodziłam jej, więc z takim samym nastawieniem podchodziłam do jej osoby.
-A rodzina zastępcza?
-Sprawiałam im straszne kłopoty. Piłam na umór, szlajałam się po różnych klubach, do których David załatwił mi wstęp. Byłam zagubiona. W końcu nie wytrzymali i oddali mnie do ośrodka adopcyjnego. Początkowo nazywałam się Emma Castelli, potem nadszedł czas na Cox. Końcem końców stałam się Ferrari, i tak już chyba pozostanie.
-Nie tęsknisz za nimi? No wiesz, twoja biologiczna matka, pierwsza rodzina zastępcza..
-Teraz mam prawdziwą rodzinę. To wy nią jesteście. 


*David Alessi (Paul Wesley) - starszy brat Christiana, dawny przyjaciel Emmy. Odgrywa znaczącą rolę w historii.
**retrospekcja

6 komentarzy: