środa, 22 czerwca 2016

017

W rozdziale mogą, a raczej są - w wielkiej istocie - przekleństwa!

Nie myślałem nawet, że ci smarkacze są tak nieodpowiedzialni! Najpierw jeden z nich truje mi głowę, by umówić się na spotkanie - zgodziłem się. Pokazali co potrafią - przyznaję, bylem pod wrażeniem ich umiejętności, ale to co teraz wyprawiają, to po prostu przechodzi wszystko..! Nieodpowiedzialni nastolatkowie - mógłbym ich nazwać gorzej, ale po co? Rozumiem, że ostatnio przechodzili ciężkie chwile, ale ja mam już powoli tego dość.Wybieram następny z kolei numer. Jeżeli i on nie odbierze, to będzie z nimi źle. Pierwszy sygnał.. drugi (...) piąty.  No ja pier... -Tak słucham? - w końcu!
-Alex, gdzie wy do cholery jesteście?!
-Eee.. Jamie, ale o czym Ty mówisz?
-Nawet mnie nie denerwuj! Od godziny na Was czekam w studiu!
-Ja pier.. Jamie przepraszam, po prostu..
-Nie interesują mnie Twoje tłumaczenia. Macie godzinę. Jeśli do tej pory Was nie będzie, rozwiązuję kontrakt z Sound Aloud.
Naciskam ikonkę czerwonej słuchawki, tym samym kończąc tą rozmowę bez drugiego dna. Decydując się na współpracę z grupką tych uzdolnionych dzieciaków, nie spodziewałem się takiego zachowania. Zero odpowiedzialności, szacunku. Chociaż nie chcę im robić przykrości, to nie mam wyjścia. Jestem producentem, a zarazem mentorem wielu osób pragnących tego, co ja zdołałem stworzyć. Nie mogę pozwolić sobie na klęskę - jeżeli zawalą i tym razem, pożegnają się z TommoMusic.


Alex's Pov

Kurwa, kurwa, kurwa! Jak!? Nie wierzę w to po prostu.. Jakim żałosnym trafem cała piątka zapomniała o dzisiejszym spotkaniu w studiu nagraniowym..! Ale co ja teraz zrobię..? Christian z Emmą są na randce - nie chcę im tego zepsuć. Nicole jest na korepetycjach, a Sam - nie wiem nawet co się z nim dzieje. Wiem jedynie tyle, że miał ważne spotkanie.. Na ja walę! Czemu to zawsze ja muszę ratować wszystkim szanowne cztery litery!? To jest w chuj niesprawiedliwe!
Alex, spokojnie. Opanuj się - nerwy należy trzymać na wodzy. 

Pośpiesznie wybieram numer Christian'a. Pierwszy sygnał.. Błagam, błagam, błagam! [...] Przepraszamy, abonament chwilowo niedostępny. No ja nie mogę! Nie w tej chwili!
Gdzie on miał iść z Emmą..? Kuwa, Alex - myśl! Wesołe miasteczko, kino, kręgielnia, park.. Tak! Central Park.

W zaskakująco szybkim tempie znajduję się na klatce schodowej. Tuż przy wyjściu z kamienicy doznaję olśnienia. Nie wziąłem pieprzonych butów - dlaczego to mi się zdarza! Pędem wbiegam na odpowiednie piętro. W pośpiechu, przeskakując z jednej nogi na drugą - zakładam białe air max'y. Wybiegam z mieszkania - PONOWNIE - przednio zakluczając je. Biegnąc po tych przeklętych schodach.. Zaraz! Przecież w tej kamienicy jest winda! Walony Idioto! Weź czasami rusz głową!

Spoglądam na zegarek w telefonie. Mam jeszcze 52 minuty. Dosłownie sekundę później ekran migocze, a po chwili gaśnie. Szlag! A ja.. no cóż. Tylkiem zjeżdżam po prostej linii schodów. Jeżeli dotrwam do końca, to obiecuję - będę gnębił moich przyjaciół!


***

Zdyszany, ledwo łapiący płytkie dechy, wbiegam na teren Central Park'u. Chwilę mi zajmuje odnalezienie tej dwójki. Jeżeli im życie miłe, to niech lepiej posłusznie jak owieczki idą ze mną.


Christian's Pov

Centymetr - zaledwie tyle mnie dzieli od pocałunku z mą ukochaną. Czy tego chcę? Nie. Ja nie chcę - ja pragnę! Nagle czuję czyjąś dłoń na mym barku. Wzdrygam się zauważalnie - no ja walę! Komu łaskawa śmierć!
Spoglądam wystraszony jak i wku.. zdenerwowany i to bardzo, baaardzooo mocno na osobę, która śmiała nam przeszkodzić.
-Pojebało do reszty?!
-Pojebało, ale całą naszą piątkę.
-Ja Cię po prostu Leoni zabiję! Nie mogłeś później!
-Bez obrazy, ale w chwili obecnej to pierdolę Waszą randkę, zresztą Wy też macie to samo w chwili obecnej uczynić.
-Jeżeli życie Ci nie miłe..
-Jamie chce z nami rozwiązać kontrakt. - że co kurwa?!

***

Zdyszani wbiegamy do budynku wytwórni. Mam nadzieję, że zdążyliśmy na czas.. Nadal nie rozumiem, jakim trafem mogliśmy zapomnieć o dzisiejszym spotkaniu! Nie było by to nic strasznego, gdyby przypomniał nam o tym Nathan - nasz manager, ale sam fakt. że zrobił to Jamie Pieprzony Tomlinson mówi jedno; to się źle skończy.
Nie przerywając biegu, ruszamy w kierunku wind. Na szczęście - chyba pierwszy dobry znak - wchodzimy do jej środek, nim oszklone drzwi zasuwają się. Nicole wciska przycisk odpowiadający odpowiedniemu poziomowi. Jeśli Jamie to zakończy, to chyba strzelę sobie kulką w głowę. Tyle miesięcy starań, a co jeśli to pójdzie na marne. Christian, spokojnie. Bądź dobrej myśli!
Wydaję mi się, że jesteśmy w windzie już wieki. Czekam niecierpliwie na odpowiednie piętro. Zupełnie jakbym oczekiwał ścięcia. Szybciej, szybciej..! Muzyka towarzysząca nam w windzie, jedynie jeszcze bardziej potęguje moje zdenerwowanie. Jestem wściekły na siebie samego - nadal tego nie rozumiem. Zdarzają się przypadki, no ale nie tak wielki!
Cały czas wydawało mi się, że to jutro jest to spotkanie. Najwyraźniej przez uczucia, które zawróciły mi w głowie straciłem rachubę czasu. W końcu; szczęśliwi czasu nie liczą.

***

Pełni niepewności oczekujemy na przyjście Tomlinson'a. Kazał nam się pośpieszyć, a sam gdzieś wychodzi. Co za człowiek! - Kto takiego zrozumie?!
Drzwi otwierają się, a przez nie wchodzi nasz JESZCZE producent. Tuż przy jego boku znajduje się jakiś chłopak. Pierwszy raz widzę gościa na oczy - może jakiś asystent.
Są roześmiani - może nie będzie aż tak źle. Patrząc na zachowanie Jamie'go, jestem dobrej myśli.
-Bardzo dobrze sobie poradziłeś, teraz masz dwadzieścia minut dla siebie, a potem znów nagrywamy. - kieruje do swego towarzysza. Przenosi uwagę na nas - jego wzrok nadal pozostaje łagodny. O co chodzi? Zdążyliśmy? Nie chce nas wywalić..?
-Sound Aloud, miło że przyszliście. - siada za biurkiem, bacznie nas obserwując przez chwilę.
- Więc.. przepraszamy Jamie za nasze spóźnienie. To się więcej nie powtórzy - przekrzykujemy się nawzajem z Alex'em. 
-Spokojnie. To ja raczej powinienem Was przeprosić. Moja sekretarka pomyliła daty. Domyśliłem się dopiero, gdy Agustin przyszedł do studia. Niepotrzebnie zrobiłem awanturę. Przepraszam Was, a w szczególności Ciebie Alex. Trochę mnie poniosło. - czy mieliście kiedyś tak, że pragnęliście kogoś ze złości udusić, wydrapać oczy, jednym słowem zabić? Ja odczuwam to w tej chwili. I gdyby nie to, że Pieprzony założyciel TommoMusic jest moim szefem, to już by leżał martwy. Tylko stanowisko go ratuje.! -Oczywiście dzisiejsza sytuacja nie zwalnia Was z jutrzejszego spotkania. - a nie mówiłem!? Ja kuwa, wiedziałem! Wiedziałem, że jutro jest spotkanie!  Ja po prostu kurwicy zaraz dostanę!

***

Nicole's Pov

Może i to chamskie z mojej strony, ale cieszę się z niefortunnego dnia Emmy i Christian'a. Myśl, że nie wyszła im pierwsza randka napawa mnie radością. Tak, wiem - jestem beznadziejną przyjaciółką. Nic nie wartą dziewczyną.. Można, by nawet ośmielić się rzec: bezuczuciowa. No, ale co ja mam zrobić. Ja.. muszę zerwać z Alex'em. To jest nieuczciwe wobec niego. Na szacunek do niego jak i uczucia, które łączyło nas kiedyś. Ja tak dłużej nie mogę. Chciałabym wykrzyczeć światu co się ze mną dzieje. Wykrzyczeć to, że zakochałam się. Zakochałam się w Christian'ie Alessi'm.

niedziela, 5 czerwca 2016

016

Dla wszystkich, którzy są i wierzą!

Tak! W końcu mogę czuć nieograniczoną bliskość Emmy przy sobie. Czekałem rok – było warto. Czekałbym kolejne dwanaście miesięcy, jeżeli trzeba by było...! Nawet kolejne, kolejne i jeszcze kolejne miesiące tylko po to, by mieć ją blisko.
-Christian, proszę Cię. To jest dla mnie ważne.  –och Alex. Gdybyś tylko wiedział..
-Złość piękności szkodzi!
-Ha ha, bardzo śmieszne.
-Nie denerwuj się. No, ale hej! Rocznica jak rocznica.
-Dla mnie to nie jest zwykła rocznica. Pół roku z Nicole. Czy ty tego nie rozumiesz?!
-Nooo, niezupełnie? –Leoni wręcz natychmiastowo mierzy mnie wrogim spojrzeniem. Ups? – Okej, nie było tematu.  Już będę zachowywał się tak jak na prawego obywatela Ameryki Północnej przystało.
-Jednak pamiętasz coś z lekcji Skorpiona.. - jest ze mnie dumny - jakie to wzruszające!
-Weź skończ. To nawet śmieszne nie było.. – znudzonym wzrokiem sunę po obrazie nędzy i rozpaczy, czytaj po mojej sypialni, która tonie w brudzie. Wzrok pada na średnich rozmiarów przedmiot wiszący na ścianie. Mija chwila nim mój mózg przetwarza kluczową informację. -Jeżeli życie Ci miłe to mnie opuść. – jęczę zrozpaczony. Godzina 6 z minutami to stanowczo za wcześnie. Tym bardziej w sobotę..
-Nie zachowuj się jak gówniarz. To jest sprawa życia lub śmierci!
-O ile się nie mylę, to przez rocznicę jeszcze nikt nie umarł. No chyba, że przez to, że co działo się w trakcie.. - nieee, ja wcale nie palnąłem niczego o podłożu dwuznacznym.. Skądże znów takie trafne pomysły!
-Poczekam sześć miesięcy. Zobaczymy jak wtedy będziesz śpiewał. -uua! Powiało grozą.
-Śpiewać potrafię, nie masz o co się martwić! - gdyby Leoni potrafił zabijać wzrokiem, to już byłbym martwy... Nie ja się wcale nie boję!
-Jesteś idiotą!
-W każdym celu! - przyjmuję pozę egoistycznej dumy.
-Chyba.. calu?
-Tak, to też. - Ludzie często mi mówią, że jestem dziwny.. Ludu mój drogi, mądrym narodem jesteś!
-Wytłumacz mi, co Emma w Tobie widzi.. - żeby tylko ona..


Nicole's Pov


Zazdrość. Raczej  nie prowadzi do niczego dobrego. To jest nieuczciwe, tym bardziej w stosunku do Emmy. No ale, co ja mam na to poradzić. Zazdroszczę jej tego dnia, randki, Christin'a.. Tak, wiem, że mam Alex'a, ale odkąd mam ten dziwny układ z Alessi'm, nie potrafię myśleć o nikim innym jak o nim. Kiedy jesteśmy sami i możemy pozwolić sobie na czułości, kiedy pocałuje mnie raz - ja pragnę więcej i więcej. Czuję się źle. Wobec Emmy. Wobec Alex'a. Wobec siebie. Ale raczej.. spokojnie Nicole, przeminie. -O jeny, Nicki - stresuję się.
-Ems, kochana spokojnie. - uciszam ją gestem dłoni. Robię to tak komicznie, że nie mogę powstrzymać się od głupiego uśmiechu. -Chcesz żeby nie oderwał od Ciebie wzroku? - energicznie przytakuje na me pytanie. -Więc idź tak jak stoisz. - mówię z durnym uśmiechem. No, ale taka prawda. Obecnie moja najlepsza przyjaciółka stoi przede mną w czarnej bieliźnie, i po prostu dam sobie rękę uciąć, że Christian'owi nie przeszkadzałby taki stan Ferrari.
-Nicole... dziękuje, ze jesteś. - auć, zabolało.Głupie sumienie!


Christian's Pov

Dzień pierwszej randki - znaczy nie mojej pierwszej, tylko pierwszej z Emmą. Bo takie spotkania są dla mnie na porządku dziennym; no ale pierwszy raz z Ferrari. Znaczy; ugh - wiecie o co chodzi.. Ostatnie poprawki w wyglądzie. Dla niej muszę się postarać. Jeżu, zachowuję się jak jakaś nastolatka (z naciskiem na rodzaj żeński). Okej, telefon jest, portfel, klucze - o czym zapomniałem [...]
-Alex, oddaj mi tą durną marynarkę! - wdaję się w pościg za moim najlepszym przyjacielem, który najwyraźniej nie ma pomysłu na życie. Szkoda tylko, ze w nieodpowiednim momencie go to napadło.
--Jak mnie złapiesz!
-Zabrzmiało to jak tekst z durnych komedii romantycznych. - przystaję w miejscu, oczekując jego reakcji.
-A potem pójdziemy do łóżka? - pyta poruszając brwiami. Eee, tego się nie spodziewałem? To było.. dziwne (?!)
-dzwonił Twój psychiatra.
-Kióiczek Bugs? - radośnie podskakuje w miejscu. Chwila, ile on ma lat.. 5?
-Kióiczek? Ile ty masz lat?
-Mam tsy latka, tsy i pół. Jak siem wkujwiem, jebńem w stół!!
Ratunku?

***

Biegnąc ile sił w nogach, modlę się by nie spóźnić się na spotkanie z moją ukochaną. Przez durne wygłupy Alex'a jestem kilkanaście minut w plecy. Jeżeli sytuacja sprzed kilku tygodni się powtórzy to Leoni już może kopać swój grób.. (gif)
Ostatni zakręt i prosta - tak niewiele mnie od niej dzieli! Co się ze mną dzieje!? Nigdy się tak nie zachowywałem. Przed żadnym wcześniejszym spotkaniem z dziewczyną się tak nie stresowałem. No tak, przecież Emma jest wyjątkowa. Jedyna w swoim rodzaju.. Na samą myśl o tej uroczej dziewczynie, uśmiech wkrada się na usta. Fajne uczucie. Mam.. nie wiem jak to nazwać. Po prostu.. Kurde, Christian - besztam się w myślach. Jakim cudem ta urocza, śliczna, niesamowita [...] dziewczyna zawróciła Ci w głowie. Jesteś już stracony! - dzięki durny głosie.

Kiedy dobiegam do bramy Central Park'u, przystaję w miejscu. Nie chcę, by myślała, że biegłem tu na złamanie karku; że mi zależy.. Kogo próbuję oszukać!? Zależy mi i to cholernie. Głęboki wdech - ruszam dalej. Tym razem wolniej, spokojniej. Trzeba zachowywać pozory.

Zauważam ją - widać, że jest zdenerwowana. Brawo Christian, zjechałeś po całości! W myślach już układam piękną wiązankę słów, które mam zamiar skierować w kierunku Alex'a. Jeżeli mu życie miłe, to niech lepiej ucieka. Islandia może będzie odpowiednia. Z naciskiem na 'może'.
-Tak strasznie Cię przepraszam. Po prostu Alex.. - z ust pada słowo za słowem. Nie potrafię się opanować. Co ona ze mną zrobiła.. Po prostu klęska...
-Christian, spokojnie. Dopiero przyszłam. - posyła w mym kierunku zniewalający uśmiech. Chryste, jak ja ją kocham!
Przysiadam się tuż obok na ławce. Między nami zapada niezręczna cisza. Trochę słabo. Spoglądamy na siebie, ale momentalnie oboje spuszczamy wzrok. W mojej głowie wyglądało to trochę inaczej..


Emma's Pov

Ta niezręczność jest dobijająca. Na chwilę obecną jestem lekko zawiedziona. W poczuciu zażenowania przygryzam dolną wargę. Kładzie swą dłoń na mojej. Przyjemny dreszcz przebiega przez me ciało. Nieśmiało spoglądam na niego. Kurde, Emma! Co się z Tobą dzieje?! Gdzie Twoja cała pewność siebie. Żaden chłopak nie ma prawa tak na Ciebie działać! No chyba, że jest nim Christian. - odpowiadam wewnętrznemu głosikowi.
-Ślicznie wyglądasz. - mówi z tym swoim zniewalającym uśmiechem, przez który dziesiątki dziewczyn się rozpływają. Ale to ja tu jestem!  - myślę dumnie. Ale przed Tobą były dziesiątki, i po Tobie również będą. - dzięki durny głosie. Wiesz co? Wal się!
Nie jestem w stanie wykrztusić nawet idiotycznego 'dziękuję'. Błagam Emma, otrząśnij się póki nie jest jeszcze za późno. -Więc - mówimy jednocześnie. Rozbawieni spoglądamy na siebie. 
Już po mnie. Jego oczy [..] mogłabym w nich utonąć.  Ta niebiesko- szara barwa, ma takie piękne oczy.. Nawet nie zauważam, kiedy nasze twarze znajdują się niebezpiecznie blisko siebie. Czy chcę tego? Jak diabli. Nie marzę, ani nie śnię o niczym innym jak o jego słodkich ustach na moich. Przymykam rozmarzona, powieki. Jeszcze chwila, jeszcze moment..


poniedziałek, 30 maja 2016

I'm so sorry...



Heej..? Jest tu ktoś jeszcze? :/ To nie rozdział - niestety. Wyjaśnienia. Na początku chciałabym Was bardzoo przeprosić. Od trzech tygodni nieustannie jestem w pracy (+szkoła do południa) i nie mam czasu na splecenie nowego rozdziału. Co prawda mam napisaną jakąś tam część, ale jest to tylko garstka słów. O ile wszystko pójdzie po mojej myśli to w czwartek będę mieć wolne i postaram się coś dodać. Nie obiecuję, że to zrobię. Po prostu się postaram - niestety czasami chęci to za mało.. Mam nadzieję, że mimo mojej nieobecności, ktoś nadal tu zagląda :)
Także mam nadzieję, że do zobaczenia już niebawem! ;3


piątek, 13 maja 2016

015

Dedykowany @Kasia Tasia
 Kochana, nigdy nie zawodzisz!

5 dni później

W końcu ponownie mogę czuć przyjemność czerpaną z życia. Tego mi właśnie trzeba było - powrotu do domu. Tęskniłam za tym wszystkim; za ciepłym kocem otulającym ciało, kubkiem parującej herbaty ogrzewającym dłonie, luźnymi ubraniami, rodzinną bliskością (bo przecież moja rodzina jest tu i teraz. Nie biologiczna, ale prawdziwa), a nawet nastoletnimi problemami, ale nie wykreowanymi w świecie przestępczości, a normalnymi. Z których zawsze jest wyjście. Doświadczyłam złego. Nie mam jednej nerki, mogłam umrzeć, ale troska boska mnie okala. Mam wsparcie w Alex'ie, Sam'ie, Nicole, Christian'ie -  moje osobiste postacie skrzydlate. Anioły scalone przyjaźnią. Byłam głupia, odsuwając ich od siebie, ale trzeba popełniać błędy, po to, by potem nauczać się z nich podnosić. Może ja jeszcze pracuję nad tą sztuką, która jest nauka, ale mam się coraz lepiej. Pozostają mi tylko wizyty kontrolne oraz spotkania z psychologiem - nie wiem po co mi taki specjalista. Mam się dobrze. Nie rozpaczałam - los jaki mnie spotkał, był dla mnie w pełni zrozumiały. Byłam Idiotką, dałam się ponieść- poniosłam konsekwencje. Taki jest właśnie ten krąg - etap, po etapie.
Powszechnym faktem jest, że życie z jedną nerką jest trudne, ale może moją nerkę dostanie ktoś, kto potrzebuje jej bardziej ode mnie? W końcu trafiają te nielegalnie wycinane organy w odpowiednie ręce, prawda? Tak było zapisanie odgórnie - upadłam, podniosłam się z upadku i żyję dalej. Szczęśliwa, bo przyjaciele i rodzina mnie wspierają. Czego chcieć więcej..
-Ludu mój kochany, chodźmy do kina. - jęczy niezadowolenie Christian wtulając się w moje kolana. Jaka słodziutka, przerośnięta dzidzia..
-No wiesz, jak wymyślisz kina, które działają nawet w trakcie cholernej burzy, to chętnie. - dezaprobata w głosie Sam'a jest aż namacalna. Uwielbiam takie błahe sprzeczki!
-To Ty jesteś tu Pitagorasem!
-Tobie odrobina rozumu by nie zaszkodziła!
-A co jeśli głowa by mu eksplodowała? Przecież Christian nigdy nie myślał! - rozpacza Alex. Jak ktoś ośmieli się powiedzieć, że to dziewczyny są dziecinne, to niech wie, że na świecie istnieje odrębny gatunek facetów, czyt. moi przyjaciele!
-Bardziej bym się martwił Tobą. Twoje fantazyjne wyobrażenia w końcu sfiksują Ci mózg. O ile oczywiście go masz... - och, Alessi. Twoje riposty aż bolą... Po prostu śmiech na sali. A tak na poważnie, to nie było śmieszne. Taka szczerość..
-Ja przynajmniej mam z kim fantazjować. - szatyn wytyka niebieskookiemu język. 
-Czy to cyrk? Potrzebujecie może małp? Za darmo oddam! - mówi Nicole do 'telefonu' naszego dzieciństwa, czyli kciuka oraz małego palca.
Czy tylko ja tu jestem normalna?!
Blondyn zaczyna mnie szturchać. Jak mu się nudzi to niech lata pobiegać po deszczu.. Ej! To jest myśl!
-Nicole..
-Myślisz o tym samym co ja?! - woła radośnie. Przytakuję. Zrzucam z kolan mojego przyjaciela i wstaję z kanapy.  Nicole chwyta mą dłoń i obje nie myśląc wiele, wybiegamy z domu tak jak stoimy. Radośnie biegamy między kroplami zimnego deszczu, który spotykając się z rozgrzanymi ciałami wywołuje dreszcze.
Moja przyjaciółka skacze w kałuże jedna po drugiej, natomiast ja przystaję w miejscu. Wyciągam przed siebie dłonie, które deszcz okala swym zimnem. Jest mi przyjemnie, tak.. błogo. Rozkoszuję się chwilą - krople wody spływają po mnie strużkami, ale ja się tym nie przejmuję. Zbyt wielką zabawę z tego czerpię, by zaprzestać.
Niespodziewanie czuję na sobie ramiona oplatające się na mnie niczym bluszcz. Plecami dotykam klatki piersiowej mojego kompana. Dłonie składam za siebie - suną po jego twarzy, a następnie szyi. Kieruję twarz ku górze, nadstawiając ją na atak bezbolesnych sztyletów wodnych. Spod przymrużonych powiek spoglądam na Christian'a. Jak zwykle uśmiechnięty.. Uwielbiam jego uśmiech, ale te wargi.. tak bardzo chciałabym ich w końcu skosztować! 
-Emma, bo ja.. - jest słodki nawet wtedy, gdy się jąka.
-Ja Ciebie też. - zaraz, co!? - nie. Nie. Nie! To nie tak miało być. Nie zgadzam się! Cofam to. -Christian to nie tak, ja.. po prostu nie. To nie tak miało być..
-Powiedzieć Ci coś? - błagam tylko mnie nie zrań, błagam tylko nie krzywdź.

-Będę tego żałować? -pytam i odruchowa przygryzam wargę. Aż dreszcze mnie napadają..
-Nie przygryzaj wargi. - mruczy wprost do mojego ucha. Obraca mnie tak, ze teraz stoimy twarzą w twarz. Znacznie nade mną góruje.  -Ja chcę to zrobić. -przyciąga mnie gwałtownie do siebie, po to, by równie agresywnie naprzeć na moje usta swoimi. W końcu! 
Tak  szybko jakby zdawać się mogło, że nasz pierwszy pocałunek, będzie gwałtowny i kurewsko namiętny, tak też w równie szybkim tempie blondyn zszedł na inny tor. Pocałunek wręcz agresywny stal się powolny i czuły. Przepełniony romantyzmem. 
Zsuwa dłonie na moje biodra, przyciągając mnie tym samym bliżej siebie. Moje dłonie wędrują na szyję chłopaka, jednocześnie przybliżając nasze twarze do siebie. Wsuwam palce w mokre włosy, ciągnąc delikatnie za ich końce, co skutkuje cichutkim, ale przeciągłym jękiem Alessi'ego, który więziony jest między naszymi wargami. Tyle czekałam, tyle fantazjowałam - i było warto. Czasami należy czekać, choćby były to tygodnie, miesiące, czy nawet lata, ale opłaca się to. Nic nie tracimy, ale możemy zdobyć. Tak jak ja. Zdobyłam miłość. Postrzelono mnie strzałą Amora, z wyrytym imieniem mego lubego. W końcu każdego co czeka. Nieważne kiedy, ważne, że jednak.
Wszystko co przyjemne, szybko się kończy. Tak jest i z pocałunkiem. I kiedy zdawać, by się mogło, że to już koniec, Christian lekko przygryza moją dolną wargę, spełniając tym samym swoje przyrzeczenie. Ofiaruje mi fajne uczucie budujące się w mym wnętrzu.


Sam's Pov

Czy mogę im przerwać tą jakże cudowną chwilę? Czemu, by nie..
Najchętniej to przywaliłbym mojemu kuzynowi za to jak się zachowuje. Kurcze, Emma to zajebista dziewczyna, a jeszcze lepsza przyjaciółka i nie zasługuje na takie oszustwa. To intryga. Prędzej czy później mój kuzyn ją zrani. Czy powinienem na to pozwolić..? Męska solidarność oraz braterska więź nie są w tych czasach nawet centa wart. Dobra, jesteśmy rodziną - kumplujemy się, wychowywaliśmy się razem, ale ja mam już tego dość. Christian myśli, że jest nie wiadomo kim! No kurde, uważa, że każda dziewczyna pada do jego stóp - no okej, jest to prawdą, ale są dziewczyny, których nigdy nie powinien tknąć. Emma również należy do tego kręgu i chociaż prędzej wiedziałem, że mój kuzyn świruje do Ferrari, to nie przeszkadzało mi to, aż tak.. A wiecie czemu? Bo myślałem, ze się zmienił. On nigdy się nie zmieni..


środa, 4 maja 2016

014

-Sam, to nie jest..
-Nie jest to na co wygląda? Nie wciskaj mi takich fanaberii, proszę Cię. Myślałem, że się zmieniłeś - Kurwa Christian! Każda, ale nie Nicole!
-Daj nam to wytłumaczyć.
-Lepiej się zamknij Nicole. Powinniście się cieszyć, że to nie Alex Was naszedł.. Nie spodziewałem się tego po Was.
-Sam, ale.. My.. Ja.. - nie potrafię się wysłowić. Mam blokadę słowną. Co ja najlepszego zrobiłem.. Zjebałem po całości - nienawidzę się za to. Dobra, Christian - nie wyolbrzymiaj poczucia winy. Podobało Ci się - nie możesz zaprzeczyć. 
-Powinienem Ci teraz przywalić, ale lepszy chyba będzie cios psychiczny - o czym on.. -Emma się wybudziła. Pytała o Ciebie. - czy mieliście tak, że w jednej chwili cały świat Wam się zawala? Mój właśnie legł w gruzach.

***

Wpadam do sali Emmy jak torpeda. Skoro to mnie chciała widzieć, nie mogę zmarnować takiej szansy. W końcu będzie moja! Zdenerwowanie zaczyna wrzeć w mej krwi. Co on tutaj robi!?
-Myślałem, ze już to uzgodniliśmy. - rzucam pewnie w kierunku mojego brata. Miał się odsunąć od Emmy raz na zawsze. To ja mam u niej jakieś szanse. Nie on - ja!
-Przyszedłem odwiedzić przyjaciółkę. Nie możesz mi tego zabronić.
-Nie uważasz, że powinieneś już iść.
-I tak miałem już wychodziłem. - uśmiecha się sztucznie, wykrzywiając przy tym wyraz twarzy. -Pamiętaj co ci mówiłem. - zwraca się po raz ostatni do Emmy. Podchodzi do mnie - znów ma jakiś problem? -Nie chciej mieć we mnie wroga. -trąca mnie barkiem i opuszcza beżową sale. Gdyby nie to, że jest moim bratem, nie zatrzymywałbym wybuchu.
-Jak się czujesz? - pytam łagodniejszym tonem. Podchodzę do przyjaciółki - składam pojedynczy pocałunek na jej czole i zajmuję miejsce na krzesełku (które powiedzmy sobie szczerze jest okropnie niewygodne) tuż przy łóżku specjalistycznym.
-Bywało lepiej. - jej głos jest taki słaby. Aż serce się kraja na ten widok. Nie życzę nawet najgorszemu wrogowi (czytaj Tom), by go coś takiego spotkało.
-No tak, głupie pytanie. - kącik ust drga ku górze. Może i to co spotkało Emme nie zasługuje na aprobatę, ale za to, powrót do nas już i owszem. 

Między nami zapada cisza. Trochę krępująco. 
-Umm.. coś ciekawego się wydarzyło? Może grałeś jakiś mecz..
-Ems, muszę Ci coś powiedzieć..
-Ja Tobie również. - uśmiecha się lekko. Brakowało mi tego. Taka drobnostka, a jak uszczęśliwia. Podniosła mnie trochę na duchu.
-Bo.. em.. no bo..nie wiem jak Ci to powiedzieć. - chyba jeszcze nigdy nie odczuwałem aż tak przytłaczającego stresu.
-Jako mój ''narzeczony'' powinieneś wiedzieć jak mówić mi o niektórych rzeczach.
-Powiedzieli Ci? -no ja walę. Niektórzy powinni nauczyć się trzymać język za zębami - chociaż.. komiczna sytuacja z tego wyszła.
-Podobno niezłe przedstawienie tutaj urządziłeś. Dziękuję. - jej promienny uśmiech rozpala me serce. Jak ja za nią tęskniłem.. -Więc o czym chciałeś mi powiedzieć?
-Emma, bo ja.. - drzwi sali otwierają się w mgnieniu oka, odbijając się od ściany. Do sali wpada Alex z .. no ja pie Nicole. Czemu akurat teraz!? -kiedy indziej. Trzymaj się Dracu. - składam przelotny pocałunek na jej policzku i odchodzę od niej, ustępując miejsca naszym przyjaciołom. -Nicole, czy możemy..
-Nawet musimy. - wcina mi się w połowie zdania. Ciężka rozmowa przed nami. -Więc chodźmy.


Alex's Pov

W końcu koniec! Teraz wszystko powinno być już inne - lepsze. Teraz tylko czekać aż Emma w pełni wyzdrowieje i bierzemy się do roboty. Musimy chwytać nasze marzenia. Mamy kontrakt, mamy talent, mamy przyjaźń. Czego chcieć więcej!?
-No to opowiadaj co mnie ominęło. - poprawia się na łóżku i patrzy na mnie wyczekująco. Uśmiech jak zwykle zdobi jej twarz. Kilkanaście miesięcy temu - kiedy jeszcze byliśmy razem- jej uśmiech rozwiewał mroki. Niech Christian nie zmarnuje tej okazji!
-Zanim zacznę opowieść o niczym istotnym, bo właśnie to działo się cały czas, to chciałbym Cię przeprosić. Niepotrzebnie wtedy wyjeżdżaliśmy..
-Alex, przecież to tylko i wyłącznie moja wina. Wy jesteście w tym przypadku czyści jak łza.
-Rozmawiałaś z lekarzem?
-Powiedział mi jedynie, bym się nie przemęczała, także musisz na mnie uważać i nie zanudzać. - cichy chichot opuszcza jej usta. Lubię jej śmiech, ale to Nicole urozmaica mój dzień w radość. 
-Zobaczę co da się zrobić. - wtóruję. -To o czym chciałabyś się dowiedzieć wpierw? Sam, Nicole, moja skromna osoba, czy..
-Christian. Powiedz mi co się u niego działo przez ten cały czas.
-Ciekawość poziom hard.
-Raczej miłość, ale o tym kiedy indziej. - Alessi, na serio możesz przyjąć tytuł szczęściarza - taka dziewczyna jak Ferrari to skarb bezcenny. Nie ładnie zazdrościć Leoni! Miałeś swoją szansę - przecież uczucie do De Ponte jest silniejsze. Razem pokonacie wszystkie przeszkody tego świata!
-Mówił Ci o przedstawieniu jakie odegrał pierwszego dnia?
-Pielęgniarka się żaliła oraz współczuła takiego chłopaka. - niech nigdy nie przestaje się śmiać. Każda kobieta jest świetna, ale moje przyjaciółki są niezastąpione. Ich radość jest dla mnie warta więcej niż najcenniejsze skarby świata. 


Nicole's Pov

-Nie uważasz, ze powinniśmy coś zrobić z tym fantem? Źle się z tym czuję. 
-Nicole, rozumiem Cię doskonale, ale co możemy zrobić? Po fakcie dokonanym?
-Ale to było nie fair wobec Alex'a, Emmy.. naszej przyjaźni.
-Nie cofniemy już czasu. Stało się - mówi się trudno i idzie dalej.
-Christian..
-Powiedz mi jedno, ale szczerze. - przystaje w miejscu, a ja idę w jego ślady. -Podobało ci się?
-Co to ma do rzeczy?
-Gdybyś mogła cofnąć czas, odparłabyś to?
-To nie jest..
-To jest odpowiedni moment. Lepszego nie będzie. Nicole, proszę.
-O co mi Christian prosisz? To jest ciężkie. Wy faceci macie wyrypane - nie obchodzi Was co czują dziewczyny. Zaczynam wierzyć, że Waszym mottem życiowym jest; Zdobądź, przeleć, porzuć. Mylę się? Nie. Christian ja tak nie mogę. To nie jest w mojej naturze.
-Zamknij się już. - syczy.
Po raz drugi tego dnia napiera na mnie swoimi ustami. Całując się z nim, nie czuję tego samego co przy Alex'ie. Przy moim ukochanym czuję miłość - bezgraniczną i potężną, a przy Alessi'm.. Może to niepoprawne, ale Christian wzbudza we mnie pożądanie. Chciałabym go mieć na wyłączność, ale tylko dla jednego aspektu. Moja bezgraniczna miłość adresowana jest do Alex'a Leoni'ego - nikt więcej  nie może na to liczyć. Kurczę, nigdy bym nie pomyślała, że przez przypadkowego typa poznanego na wyjeździe, aż tak zbliżę się do mojego przyjaciela. Ale.. walić to! Walić wszystkie myśli. Żyję chwilą! - odwzajemniam pocałunek, ale Christian zaprzestaje. Kończy nasze zbliżenie. 
-Teraz nie możesz zaprzeczyć, że Ci się podobało.
-Więc co teraz?
-Żyjmy momentem, zobaczymy co przyniesie przyszłość.
-Nadal przyjaźń?
-Z korzyściami?


Edit; Jak nigdy, ciężko pisało mi się ten rozdział (zapewne widać to w powyższej treści). Na ogół uwielbiam pisać - wręcz kocham, ale tym razem było to męczące. W dodatku angina ropna.. Kocham swoją odporność! -.-
Co do rozdziału; wielu z Was myślało, że to Alex przyłapał parę kochanków, ale nie ma tak łatwo - zobaczymy co przyniesie dalsza część historii. Ale najważniejsze; czy Sam będzie trzymał język za zębami, chroniąc przyjaciół? Pomyślcie nad tym ;D 
Zapraszam do komentowania!
Enjoy! ♥

sobota, 30 kwietnia 2016

013

Czuję szarpnięcia. Jestem marionetką, którą ktoś kieruje. Opieram się - na marne. Wstrząsy nabierają na sile. W dodatku głos. Stłumiony krzyk. Zupełnie jakby właściciel głosu, był oddzielony odmiennym wymiarem od odbiorcy, którym jestem. Przed moimi oczami przewijają się imiona moich przyjaciół - litery tworzące słowa rozpadają się na cząstki. Teraz uderzają we mnie ich zdjęcia. Jedno za drugim. Płonące obrazy mych bliskich. Nicole. Sam [...] Parne powietrze utrudnia zdolność oddychania. Gorąc obejmuje mnie swymi szponami, w chwili gdy fotografia mojego najlepszego przyjaciela uderza we mnie. Płonę, kiedy Emma zamienia się w popiół. 
Nagle następuje chłód. Roztwieram przerażony oczy. Ciężki oddech. Czerpię głębokie oddechy. Chwilę wcześniej czułem, jakby w mych płucach istniała zapora. Ustało. Rozglądam się po pomieszczeniu, wciąż otumaniony przez koszmar. W progu stoi Alex wraz z.. Co tu się dzieje? Ponownie skanuję wzrokiem pokój, w którym jestem. Dopiero uświadamiam sobie, gdzie się znajduję. Sala szpitalna, w której leży Emma u mego boku. Nadal nieprzytomna.
Ku mojemu zdziwieniu Leoni atakuje mnie uściskiem. Uściskiem ulgi - ominęło mnie coś? Nie rozumiem co tu się dzieje. Ten świat jest taki pogmatwany.
-Błagam Cię, stary - nigdy więcej takich akcji. - czy zrobiłem coś, co aż tak mogło nim wstrząsnąć? No tak; impreza, kłótnia, krew, więzienie - ale co ja tu robię? Przecież powinienem być w zakładzie.. Czy ja uciekłem? No do cholery, co tu się dzieje?! Niech mi ktoś łaskawie to wytłumaczy.
-Ale o czym Ty mówisz? Alex, ja nic nie rozumiem. Co ja tu robię? Co z więzieniem? Co z wyrokiem? - z mych ust pada potok słów, którego nie potrafię zatrzymać. Mam tyle pytań, ale nie otrzymałem nadal ani jednej odpowiedzi.
-Więzienie? Wyrok? Christian, czy Ty się dobrze czujesz? Jest środek nocy. Wyszedłeś z domu bez słowa - szukam Cię po całym mieście. Więc się pytam, o jaki wyrok Ci chodzi? Przecież nie byłeś nigdy... - nie daję mu nawet dokończyć. Radość przysłania mi oczy. Uczucie ulgi ściąga wszystkie negatywne odczucia. To był tylko sen. Chory koszmar - nie jawa, wyobraźnia.

***

Budząc się po kilku godzinach nie odczuwam strachu. Jestem jak nowo narodzony. Zero zmartwień, zero lęku.. Tylko błogi spokój, który odczuwam w łóżku - nie ruszam się dziś stąd nigdzie. Cały dzień mam tylko dla siebie - dla nikogo mnie dziś nie ma. No może z wyjątkiem przyjaciół. Sam, Alex, Nico.. O cholera - Nicole! No ja walę, a miała to być udana sobota!
Z niezadowoleniem opuszczam ciepłe łóżko, które na pewno nie pogniewałoby się za moją obecność. Podniecenie wywołane przez ubiegło nocne doświadczenie obecność koszmaru w wyobraźni, a nie rzeczywistość było tak męczące, że nie miałem nawet sił, by zrzucić z siebie wczorajsze ubrania - w tej chwili to i nawet lepiej. Więcej czasu sobie zaoszczędzę. Dobra, to może i jest niepoprawne, ale teraz mam sprawę ważniejszą niż dobry wygląd, bądź higiena. Ogarnę się po powrocie. Mam tylko nadzieję, że szybko się z tym wszystkim uwinę. Nie mam ochoty psuć sobie humoru, wiec niech lepiej ten popieprzony chłoptaś nie wyprowadza mnie z równowagi. W końcu za te bójki padnie na mnie jakiś wyrok, a ja nie zamierzam psuć sobie nastoletniej wolności. Więc lepiej dla niego, by zachował się jako tako. Moja samokontrola nie należy już do tych zdystansowanych. Zdecydowanie zbyt łatwo jest mnie teraz wyprowadzić z równowagi.


***

Nie zwracając uwagi na otaczających ludzi, zachodząc od tyłu - popycham go. Zdezorientowany odwraca się w moją stronę. Tym razem uderzam go pięścią w tą paskudną twarzyczkę - potyka się o własne nogi. Może chociaż nos mu naprostuje.
-O cholerę Ci chodzi?! - wrzeszczy na mnie, dotykając dłonią nosa, z którego sączy się struga krwi. Czyżby mi się udało!?
-Odpieprzysz się od Nicole? - pytam kucając nad leżącym. 
-Powali Cię do reszty dzieciaku!
-Nie prowokuj - dobrze radzę.
Podnoszę się na równe nogi. Mogę patrzeć na niego z wyższością - w przenośni i dosłownie. Podnosi się i staje naprzeciw mnie. No szkoda..
-O co Ci chodzi Alessi, co? Tuziny dziewczyna Ci już nie wystarczają to musisz się jeszcze podwalać to Nicki? Weź się ogarnij!
-Po pierwsze; to jest Nicole. Po drugie; powtórzę po raz ostatni i radzę Ci wziąć to sobie do serca - Odpieprz się od niej.
-Chyba Ci rozum odebrało! Nie zrezygnuje z takiej dziewczyny. Alex mógłby się nią podzielić dobrowolnie, ale  jak trzeba to i siłą mu ją odbiorę. Ale przyznaje - jej usta są takie miękkie.. Mogłaby nimi zdziałać cuda..
Moja pięść ponownie ląduje na twarzy Eric'a*. Stanowczo przesadził. No kur.. Jestem facetem, Nicole to zajebista laska, ale to jest moja przyjaciółka - znam ją jeszcze z czasów piaskownicy. Można by rzec, że jest moją malutką siostrzyczką, o którą trzeba się martwić i pilnować na każdym kroku. A ten idiota stanowczo przesadził ze słowami. Może na pogotowiu mu wytłumaczą, żeby nie kłaść łap na cudzych dziewczynach. Zostawiam go z rozkwaszonym nosem w tyle. Odwracam jeszcze głowę w bok i przez ramię rzucam; -Ostatnie ostrzeżenie. 


***

-Dziękuję. - Nicole wtula się we mnie jak w pluszowego misia. Oplatam ją ramionami - nie pozwolę skrzywdzić mojej przyjaciółki. Ona jest zwariowanym promykiem pośród naszego zespołu - niesie radość naokoło. Zazdroszczę Alex'owi takiej dziewczyny.
-To była przyjemność, mała. Jeżeli masz jeszcze jakieś problemy to powiedz mi o tym od razu - jedynie się wkurzam jak słyszę pogłoski na Twój temat od innych.
-Obiecuję. - mówi z uśmiechem. Jakim cudem nigdy wcześniej nie zauważyłem tego pięknego uśmiechu.. -Po prostu Eric pojawił się w najmniej przydatnym czasie. Nieodpowiedni moment wybrał.
-Ale jednak się z nim całowałaś - mówię nim przetwarzam te słowa. - Oczywiści nie zrozum mnie źle.
-Spokojnie Christian - nie uraziłeś mnie.
Przestaję kontrolować swoje czyny. Pochylam się nad nią. Boże daj mi siłę, by przezwyciężyć pokusę.
-Christian.. - szepcze, nie przerywając naszego kontaktu wzrokowego. To jest jak magiczna więź - ciągnie mnie w jej kierunku. -My nie..
Moje wargi spadają na jej usta. Jeeeny, są takie aksamitne, mają posmak wiśni.. Nie opiera się. Zarzuca mi dłonie na barki, pogłębiając tym samym pocałunek. Przez tyle lat miałem ją blisko, mogłem mieć ją na wyłączność.. Głupcem jesteś Alessi i tyle - mogłeś mieć takie cudo tylko dla wyłącznej dyspozycji.!
-Nicole.. - nie, błagam tylko nie teraz. 
-Christian!? - cholera!


*Eric Simon - chłopak, który podczas wyjazdu poza Manhattan (patrz rozdział 009) próbował zaciągnąć siłą Nicole do siebie. Od tego czasu nie daje jej spokoju. (możliwość rozwinięcia tematu w retrospekcji)

Edit; Przepraszam za brak rozdziału w tygodniu - za dużo spraw na głowie; szkoła, itp.
Co do rozdziału: ponowna bójka młodszego Alessi'ego, pocałunek Christian'a i Nicole.. - kto się tego spodziewał?
Rozdział 012 (patrz poniżej) był tylko snem. ;D
No to by było na tyle. Enjoy!&Happy_mayweekend ♥

piątek, 22 kwietnia 2016

012

Rozdział dedykowany @Myszka ^.^
Zapraszam do dodawania się do obserwatorów!


Siedzę jak na jakimś durnym kazaniu - oczywiście tradycyjnie przez własną głupotę. Po cholerę dzwoniłem do Nicole. No, ale oczywiście jak Nicole to i Alex, który u niej nocował oraz Sam - no bo przecież jak wszyscy prawią Ci kazanie to o wiele milej i przyjemniej.. Jestem tak wku.. zdenerwowany, że zaraz ich wszystkich rozniosę.
-Zachowujesz się jak jakiś popieprzony bachor. Weź się ogarnij Idioto, zanim całkowicie się stoczysz. - Jezu, weź tak nie piszcz bo zaraz głowa mi eksploduje.
-Musisz się tak drzeć?
-Pewnie wolałbyś bym mówiła szeptem, po to by zaoszczędzić Ci bólu.. - jakbyś czytała mi w myślach. - możesz sobie jedynie o tym pomarzyć. Dla takich ludzi jak Ty nie mam współczucia.
-Dla takich ludzi jak ja.. A kim niby Twoim zdaniem jestem? Bo ja myślałem, że przyjacielem.
-Moim przyjacielem? Kpisz sobie ze mnie!? Moim przyjacielem był Christian, którego znałam z czasów piaskownicy. Ty jesteś nędzną kopią własnego brata, ot co/
-Wcale nie jesteś lepsza. Gdzie podziała się ta grzeczna dziewczynka, co? Myślisz, że jesteś wielka, bo co? Bo jeździsz po mnie przy każdej możliwej okazji? A czy wspominałaś Alex'owi o..
-Zamknij się Christian.
-Czyżby uczciwa Nicole De Ponte nie powiedziała swojemu chłopakowi co zrobiła? Wstydzisz się swoich grzechów? Jak pięknie.

-Nicole o czym Christian mówi? - och, Alex. Naiwnego mam przyjaciela. Szkoda go, by się marnował przy jednej pannie. Mój kuzyn świetnie postępuje odtrącając od siebie wszystkie dziewczyny. A może to one nie chcą jego.. Uwielbiam takiego Christian'a. Uwielbiam, kiedy jestem w żywiole agresji i niepohamowania. Mówię to co ślina na język niesie, nikt nie jest w stanie zatrzymać mej chwili szczerości.
-No powiedz swojemu chłopakowi jak..
-Dobra Chris, odpuść. Widzisz, że oni nie są warci Twojego towarzystwa. - jednak brat, to brat. Murem stanie za swoim. 
-To samo mówiłeś Emmie? A może wciskałeś jej jakąś inną bajeczkę. No proszę, David. Powiedz nam jak udało Ci się w niespełna dzień przeciągnąć Ferrari na swa stronę. 
-Nie mów tak do mojego brata Leoni. -wstaję gwałtownie, przez co kręci mi się w głowie. Toczącym krokiem podchodzę do Alex'a, który stoi przede mną nieugięty. Za dużo alkoholu, że też pierworodny nie wgłębił mnie w sztukę perfekcyjnego, bez najmniejszej skazy opanowania poalkoholowego.


Alex's Pov

Nie rozumiem co dzieje się z moim najlepszym przyjacielem. Nigdy taki nie był. David zmienił go. Odbiera go nam tak samo, jak przywłaszczył sobie naszą przyjaźń z Emmą. Kto będzie następny. Sam? Nienawidzę tego człowieka. A teraz Christian, jest jego kopią. To źle się skończy. Tylko, że czy dla nas, czy dla niego.. Drugiego z przyjaciół opłakiwać nie zamierzam. 
-Kochanie, kiedy przyjdziesz do łóż.. Nie wiedziałam, że masz gości. - no nędzy chuja, kto to jest!? Na samą myśl aż mnie ściska. Dobra, jest młody. Dziewczyny się za nim uganiają. Bez problemowo je wykorzystuje, przecież one same tego chcą, ale nogi same się pode mną uginają na myśl, że mógł to zrobić Emmie. A gdzie ta jego wielka miłość do blondynki? tyle starań i ukrywania swych uczuć po to, by zaprzepaścić to z pierwszą lepszą? Bo co? Bo postawił już krzyżyk nad naszą przyjaciółką? Ona żyje, jej serce nadal bije. Dość, że krucha z niej osoba, to w najgorszej możliwej chwili ją zranił. Zdradził ją pod jej nieobecność. Fizyczną i duchową. Nie wiadomo czy dożyje jutra, a on nic sobie z tego nie robił. Miłość trwa na zawsze. Po mimo wszystkiego. Okej, niech robi co chce. Jest tak nieodpowiedzialny, że nie wiadomo nawet czy zda. Zresztą.. Jego problem. Ja mam dość. Więcej razy ratować go nie zamierzam. Finito.
-Nigdy nie czułem się w ten sposób? - popycham go w tył. Zatacza się. Upadasz, coraz bliżej dna jesteś. -Nie mogę oddychać, trudno mi myśleć - tym razem mocniej pcham go w tył. Zupełnie jakbym odbijał od siebie martwy przedmiot. Zero oporu. -Moje serce bije szybko kiedy obok niej jestem? - przy tym już nie szczędzę siły. Uderzam go. Spotkanie jego twarzy z mą pięścią skutkuje, że traci równowagę. Nic dziwnego, skoro nawet nie potrafi ustać prosto na własnych nogach. Ale brata to ma świetnego. Zero reakcji. Mógłbym nawet zabić Christian'a , a on nic by sobie z tego nie robił. Co oni w nim widzą.. Nawet ćwierć centa wart nie jest.
-Zginiesz z nim. -rzucam nim opuszczam nasze wspólne mieszkanie ciągnąc za sobą moją dziewczynę. Tuż obok podąża Sam. Jedyny mądry z tej rodziny.
Będąc w połowie schodów piętra, na którym mieszkamy dobiega do mnie krzyk. Christian. Walczę sam z sobą, by nie zawrócić. On mnie nie potrzebuje, nie potrzebuje nikogo. Jesteśmy dla niego nikim. Walić to! Ja tak nie potrafię. Pomimo wszystko, jest moim przyjacielem. Nie zostawię go. Puszczam dłoń Nicole i ponownie wbiegam do mieszkania. Szok ścina mnie z nóg. Ten widok.. Zakrwawiona dziewczyna na podłodze z nożem wbitym w bok, obok niej Christian wolno leżący z rękojeścią noża w dłoni i David... 

***

Krwawe spotkanie - tak nazwała prasa i telewizja tamtą noc. Jednego bliźniego odzyskujesz, drugiego tracisz. Nie tak wyobrażałem sobie nasze młodzieńcze lata. Myślałem, że będzie to najlepszy okres życia. Za kilka miesięcy każdy z nas miał wkroczyć w dorosłe życie. Wiek pełnoletności. Teraz nie wiem nawet jak dotrwamy do tego. Czy razem, czy osobno.. W przyjaźni czy nienawiści? Gdzie popełniliśmy błąd. W dodatku jeszcze sprawa z wytwórnią oraz Instytut. Wytwórnia chce rozwiązać z nami kontrakt. Całe nasze marzenia i trud włożony w pasję może iść się teraz walić. Ale jeżeli chodzi o liceum to nie wiadomo czy Christian zda.. - kurcze, ale to już raczej nieistotne. Przecież i tak przez najbliższy czas go nie zobaczymy - no chyba, że na widzeniach więziennych. Podejrzenie o morderstwo. W co się ten Idiota wpakował.. 
-Wiadomo coś na ich temat? - pyta Nicole wtulając się w me ramię. Od paru dni mieszkam z nią - moje mieszkanie jest objęte nadzorem policyjnym. Miejsce domniemanej zbrodni - czuję obrzydzenie do tego miejsca. Nie wiem jak to wszystko dalej się potoczy. Sensu najmniejszego nawet już w tym wszystkim nie widzę. Może dlatego, że sens zaginął gdzieś po drodze..
-Doskonale wiesz jak jest z Emmą, a Christian.. on nie chce mnie widzieć..
-Te słowa, które wypominałeś Christian'owi tamtej nocy, czym one były?
-Nie wiem czy powinienem Ci o tym mówić, ale raczej i tak nie jest to już niczym istotnym. -wydaję ciężkie westchnięcie. Mam dość. Czy wszyscy nastolatkowie to przechodzą? Nie. Jesteśmy powalonymi wyjątkami. Żadne z nas się o to nie prosiło, więc skąd to? Skąd ta kara.. -Christian napisał piosenkę dla Emmy. To co mu wypominałem było rozpoczęciem. Pierwsze wersy. Chciał dokończyć ją z Emmą. No wiesz, oboje coś do siebie czuli, ale nigdy się do tego nie przyznali, no i widzisz jak to się skończyło. Miała to być miłość na zawsze, wyszedł drugorzędny horror.
-Jak myślisz, żałuje? - pyta wpatrując się we mnie uporczywie.
-Christian? -przytakuje.  -Nigdy sobie tego nie wybaczy. 
-Co się stało z naszą przyjaźnią..? Byliśmy nierozłączni..
-Dorośliśmy Nicole. Dorośliśmy..


Od Autora;
Edit; Rozdział wstawiam dziś, ponieważ zaczynam swój urodzinowy weekend - wiąże się to z tym, że nie będę miała czasu na dodawanie postów. Wyjaśnienia rozdziału w 013 ;)
Także, Enjoy! ♥
Do następnego! ;*