Rozdział dedykowany @Kasia Tasia
Okej. Jest sobota - weekend. Zgodnie z tradycją powinien dziś się odbyć cotygodniowy wypad poza miasto.. Tylko nasza piątka, oddalone miejsce od zgiełku miasta oraz zabawa. Ciekawe dlaczego już się w to nie bawimy. A no tak, zapomniałbym. Tydzień temu z winy Tom'a, dziś David'a. Wdzięczny im za to jestem w ch.. wielkim stopniu.
-Dobra, ja mam dość! - rzuca Sam z niezadowoloną miną. Nie dziwię mu się, osobiście bym gdzieś uciekł choćby na chwilę. No, ale oczywiście, nie możemy jechać bez Emmy - zresztą co my ją obchodzimy. Odkąd pierworodny wrócił nie ma czasu nawet dla swojej najlepszej przyjaciółki. Czy ona naprawdę nie zauważa tego, że odsuwa nas od siebie na rzecz mojego brata? Jeżeli tak dalej pójdzie, to zaprzepaści naszą przyjaźń. No ale, skoro taka jej wola..
-Mam to gdzieś. Z Emmą, czy bez niej, wyjedźmy z Manhattanu. - widać, że Nicole włącza się poziom zaawansowanego zdenerwowania. Skoro nawet ma gdzieś to czy Ferrari będzie z nami czy też nie, to musi być poważnie podminowana. Ciekawe, kiedy uruchomi się zapalnik, wywołujący zapłon.
-Nicole ma rację. Uwielbiam Emme i traktuję jak siostrę, ale zachowuje się chamsko w stosunku do nas, swoich przyjaciół.
-O ile jesteśmy jeszcze nimi dla niej.
-Weź mnie nawet nie wkurzaj, okej? Nie tylko Wam nie podoba się jej postawa, no ale.. Zresztą, nie mam nawet siły jej bronić. - kapituluję, zsuwając się z kanapy na podłogę. Nagle mój telefon daje o sobie znać. Wysuwam z kieszeni telefon marki Prestigio - na ekranie widnieje zdjęcie kontaktowe Emmy. Przypomniała sobie o znajomych z zespołu? Niemożliwe..
-No co tam? - rzucam pytanie wprost do aparatu.
-Masz jakieś plany na wieczór?
-Właściwie to powinniśmy dziś wyjechać poza granice miasta.
-Umm, jedziecie gdzieś? To może nie będę przeszkadzać..
-Nieistotne. Więc o co chodzi?
-Co powiesz na wypad do klubu?
-Nie wiem czy znajdę czas.
-Rozumiem, mógłbyś zapytać się innych czy by nie chcieli się wybrać?
-Wiesz co Emma, Ci inni to Twoi przyjaciele, i lepiej sama zapytaj się co o tym sądzą. Cześć. - rzucam wyłączonym telefonem. Jeżeli tak ma wyglądać ta znajomość, to ja dziękuję.
***
Końcem końców podjęliśmy decyzję o opuszczeniu miasta na upływ dzisiejszego dnia i nocy. Każdemu z nas przyda się oczyścić umysłu. Tak samo jak moi przyjaciele muszę tak jakby odświeżyć wewnętrznego ducha przed kolejnymi wydarzeniami jakie może zgotować mi przyszłość. Życie nastolatka -a mówią, że to najlepszy okres życia- jest męczące. Jeżeli mam być szczery w zupełności, to jest takie fajne, że aż chujowe.
Emma's Pov
Nie rozumiem, o co im chodzi. Niby przyjaciele, ale zachowują się jak... nie potrafię nawet znaleźć odpowiedniego słowa, by ich opisać. Zupełnie jakby chcieli trzymać mnie w klatce - bym mogła spotykać się tylko i wyłącznie z nimi, inni powinni przestać istnieć dla mnie. Rzecz w tym, że nie potrafią nade mną zapanować, bo ja pragnę wolności. Świata otwartego, bez granic, niepotrzebnych barier. Coraz częściej stają się dla mnie niewidzialna barierą. David ma racje - chcą mnie zniszczyć. Zniewolić. Nie pozwolę im na to! Tacy pseudo przyjaciele nie są mi do szczęścia potrzebni. Ważne, że pierworodny jest ze mną. To on chce mi pokazać świat, który mnie ominął, przez niefortunne odejście. Wytłumaczył mi swoje natychmiastowe opuszczenie mnie. On to zrobił dla mojego dobra. Chciał, bym sama stawiła czoła niekolorowemu życiu, które jest tylko po to, by je przeżyć. Przecież w końcu i tak wszyscy umrzemy - tylko ścieżka życia musi się wypalić, albo odgórnie ktoś musi stwierdzić, że żadna zabawa z nami; że jesteśmy zbyt nudni by żyć i.. żegnaj życie.
-Ems, jesteś już gotowa? - donośny głos Alessi'ego z parteru sięga mnie na piętrze. Moi opiekunowie musieli jechać do ciotki do sąsiedniego stanu - podoba mi się wizja pustego domu. Tylko ja i David.
-Nie mogę znaleźć szpilek! - burczę niezadowolenie. Przecież nie założę trampek do takiego stroju! Pff, jeszcze czego. Będę gotowa jak znajdę czarne obuwie na szpilce.
-O nich mówiłaś? - pyta wchodząc do mojego królestwa, z parą szpilek w dłoni. Wyrywam mu je i wsuwam w nie stopy, podtrzymując się jego ramienia.
-Wyglądasz świetnie. - komentuje, po czym składa przelotnego całusa na nagim ramieniu. -Aż nie mogę się doczekać dalszej części wieczoru. -mruczy. Ideał!
Nie rozumiem, o co im chodzi. Niby przyjaciele, ale zachowują się jak... nie potrafię nawet znaleźć odpowiedniego słowa, by ich opisać. Zupełnie jakby chcieli trzymać mnie w klatce - bym mogła spotykać się tylko i wyłącznie z nimi, inni powinni przestać istnieć dla mnie. Rzecz w tym, że nie potrafią nade mną zapanować, bo ja pragnę wolności. Świata otwartego, bez granic, niepotrzebnych barier. Coraz częściej stają się dla mnie niewidzialna barierą. David ma racje - chcą mnie zniszczyć. Zniewolić. Nie pozwolę im na to! Tacy pseudo przyjaciele nie są mi do szczęścia potrzebni. Ważne, że pierworodny jest ze mną. To on chce mi pokazać świat, który mnie ominął, przez niefortunne odejście. Wytłumaczył mi swoje natychmiastowe opuszczenie mnie. On to zrobił dla mojego dobra. Chciał, bym sama stawiła czoła niekolorowemu życiu, które jest tylko po to, by je przeżyć. Przecież w końcu i tak wszyscy umrzemy - tylko ścieżka życia musi się wypalić, albo odgórnie ktoś musi stwierdzić, że żadna zabawa z nami; że jesteśmy zbyt nudni by żyć i.. żegnaj życie.
-Ems, jesteś już gotowa? - donośny głos Alessi'ego z parteru sięga mnie na piętrze. Moi opiekunowie musieli jechać do ciotki do sąsiedniego stanu - podoba mi się wizja pustego domu. Tylko ja i David.
-Nie mogę znaleźć szpilek! - burczę niezadowolenie. Przecież nie założę trampek do takiego stroju! Pff, jeszcze czego. Będę gotowa jak znajdę czarne obuwie na szpilce.
-O nich mówiłaś? - pyta wchodząc do mojego królestwa, z parą szpilek w dłoni. Wyrywam mu je i wsuwam w nie stopy, podtrzymując się jego ramienia.
-Wyglądasz świetnie. - komentuje, po czym składa przelotnego całusa na nagim ramieniu. -Aż nie mogę się doczekać dalszej części wieczoru. -mruczy. Ideał!
***
Wtulona w blondyna, sączę powolnie alkoholowy napój. Wokół szum, dudniąca muzyka, spocone ciała ocierające się o siebie, zapach tytoniu wymieszany z domieszką alkoholu i zmęczenia unoszący się - jednym słowem powróciła dawna Emma. Nastolatka sprzed ery pastelowych sukieneczek i delikatności - odważna, ryzykowna, lubiąca ciężką zabawę. Ci ludzie, z którymi się zadawałam wydają się być teraz tacy nudni. Nic wartego uwagi w nich nie ma. No bo, co oni w sobie takiego mają? Alex głos? Christian urodę? A Sam i Nicole? Oni to już w ogóle istna porażka. Musze czym prędzej się od nich odciąć, a już w pełni od aroganckiego, uważającego się za niewiadomo kogo, młodszego Alessi'ego. Starszy z braci wyjawił mi prawdę o Christian'ie. I co? Myślał, że się nie dowiem? O nie, nic z tych rzeczy! Na pewno nie będę żadnym trofeum w idiotycznej sprzeczce jego oraz Tom'a. Niech najlepiej obaj lecą do Lindy - na pewno przyjmie ich obu.
-Podoba Ci się? - och, cały czas o mnie myśli.
-Jestem całkiem spoko. - odpowiadam. Byłam w lepszych klubach, no ale to był Londyn, a nie jakiś lokal Monhattan'u.
-Mam ciekawszą zabawę dla naszej dwójki. - mruczy zachęcająco. Dreszcze przebiegają przez me ciało. Jak on na mnie działa!
-Robi się ciekawie. - kończę złączając nasze usta w jedność, kiedy wolna ręka sunie się w dół, po jego ciele. To może być świetna noc.
-Podoba Ci się? - och, cały czas o mnie myśli.
-Jestem całkiem spoko. - odpowiadam. Byłam w lepszych klubach, no ale to był Londyn, a nie jakiś lokal Monhattan'u.
-Mam ciekawszą zabawę dla naszej dwójki. - mruczy zachęcająco. Dreszcze przebiegają przez me ciało. Jak on na mnie działa!
-Robi się ciekawie. - kończę złączając nasze usta w jedność, kiedy wolna ręka sunie się w dół, po jego ciele. To może być świetna noc.
***
Na oślep wpadamy do mojego domu. Po omacku odszukuję włącznik światła. Chcę jak najszybciej i bez żadnych przeszkód znaleźć się w swojej sypialni, a buzujący we krwi alkohol potęguje to odczucie, i niewidzialną dłonią ciągnie mnie o blondyna w tym kierunku.
Niespodziewanie zostaję pchnięta plecami na ścianę, z której spada średnich rozmiarów zdjęcie w oszklonej ramce, która rozbija się tuż obok mnie. Myśl zachęcająca do czekania na dalszy rozwój wydarzeń ucieka w chwili, gdy mój policzek przyjmuje mocny cios. Z tej strony go nie znałam.. Czy w sprawach miłosnych uniesień woli stanowczość i brutalność? Nie spodziewałam się. Nagle przede mną staje kobieta, której nigdy na oczy ujrzeć nie potrzebowałam.
-Matko? - pytam zupełnie zbita z tropu. O co tu chodzi do jasnej cholery!?
-Powiedz żegnaj, Emmo.
-O czym ty mów..
Nie wiem co się dzieje dalej. Głęboka czerń porywająca mnie w swe sidła uniemożliwia mi rejestrowanie mających swe miejsce w teraźniejszości zdarzeń. Boję się..
No i proszę, niech sie cieszy z powrotu starego życia, ciekawe czy będzie szczęśliwa ;)
OdpowiedzUsuńPo 1 baardzo dziękuję za dedykację! <333
OdpowiedzUsuńPo 2 rozdział boski! Już sie bałam, że pójdą do łożka razem.. Przez tego głupiego Davida Emma odsuwa się od przyjaciół, wmawia je, ze ją ograniczają, prawie ją zaliczył.. Pewnie po tym by odrazu od niej uciekł -,- No i nie dziwie się je przyjaciołom, zaniedbuje ich, a ma pretensje, że to oni ją ograniczają. Ale zakonczenie niezłe, serio! Takie ni z tąd ni zowąd zjawia sie jej matka. MEGA! Ciekawejak teraz sobie poradzi! :C
DObra podsumowując rozdział genialny! <3 I Cem więcej! ^^
Pozdrawiam, życzę wenki, czasu i szczęścia? :D
Do następnego! ^^
Zakochana *.* Kiedy nowy?
OdpowiedzUsuńRozdział rewelacyjny ♥♥
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńHEJKA KOCHANA!
OdpowiedzUsuńNormalnie zaczynam się stresować czytając to opowiadanie!
Ciekawość zżera mnie od środka co będzie dalej z miłością Christiana do Emmy i Emmy do Christiana, z przyjaźnią ich wszystkich!?
BOŻE DZIEWCZYNO WSTAW KOLEJNY ROZDZIAŁ, JA TU CIERPIĘ!!
Myszka ^.^
PS: Rozdział jak zawsze cuuudo!
Dawaj proszę codziennie kolejne post bo juz nie wytrzymam
OdpowiedzUsuń